piątek, 24 marca 2017

"Listy do pałacu" - Jorge Diaz


Znów trochę historii, tym razem okres przeze mnie nieszczególnie lubiany w literaturze, I wojna światowa. Niezbyt lubiany, bo dość bliski, na tyle, by zbyt mocno odczuwać losy bohaterów. Tym niemniej zdecydowałam się przeczytać "Listy do pałacu" i wcale nie żałuję. Spędziłam z powieścią cztery wieczory i nikt nie był mnie w stanie od niej oderwać.

Hiszpański król Alfons XIII otrzymuje list z francuskiej prowincji Saint-Martin-de-Hinx, od małej dziewczynki Sylvie. Dziewczynka widząc rozpacz matki, pisze do króla prośbę o odnalezienie jej brata Pierre, który zaginął na froncie, prawdopodobnie dostał się do niemieckiej niewoli.  To z pozoru "nieważne" wydarzenie, niesie za sobą mnóstwo innych zdarzeń. Słowa dziewczynki zapadają Alfonsowi XIII głęboko w pamięć i choć wydaje się niemożliwym odnalezienie jednej osoby pośród tylu ludzi, pragnie spróbować. Król ma świadomość tragicznego położenia ofiar wojny. Powołuje do życia Urząd ds. Ochrony Jeńców.
To nie jedyny wątek tej poruszającej powieści. Znajdziecie w niej również miłość, mimo wojennej zawieruchy. Ludzi prowadzących spokojne życie codzienne, ale również tych, których bezpośrednio dotyka okrucieństwo wojny. Wraz z bohaterami udacie się do Paryża, Berlina, madryckiego pałacu, czy też do obozów niemieckich w Europie.

Powieść inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami, co dodatkowo mnie zachęciło. Autor ma lekkie pióro, zatem powieść pochłania się bardzo szybko. Czytając ma się wrażenie bycia razem z bohaterami, tuż obok. Polecam, naprawdę warto.

Jorge Diaz urodzony w Alicante 1962 roku. Jest pisarzem, dziennikarzem i scenarzystą telewizyjnym. "Listy do pałacu" to jego trzecia powieść. Osobiście liczę na więcej.

Dziękuję Wydawnictwu Rebis za udostępnienie mi książki.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz