wtorek, 12 grudnia 2017

"Na krańce świata" - Norman Davies


"Na krańce świata" Normana Davies'a to chyba najciekawsza podróż przez historię i to nie podróż przypadkowa, ale z podtekstem. Czytając ją doszłam do wniosku: jak ja mało wiem. Jak ograniczyłam swoją wiedzę do własnego "ogródka", a i tu znalazłam wiele braków. Trudno się nie zgodzić z opisem na okładce książki: "Na krańce świata jest najbardziej podróżniczą spośród książek historycznych i najbardziej historyczną spośród książek podróżniczych".

Autor odbył swą podróż w roku 2014. Nie jest to typowa książka historyczna, ta jest pełna dygresji, zbiorem wspomnień zebranych ze spisanych notatek z podróży, faktów historycznych oraz przewodnikiem po świecie. Książka jest pełna niespodzianek, faktów od których kręci się w głowie, jak to w ogóle możliwe?! Imperializm, dominacja etniczna, kolonializm, nie są to tematy bliskie memu sercu, no cóż chyba nigdy się tym specjalnie nie interesowałam. Nie są to tematy łatwe. Natomiast natchnęły mnie wieloma refleksjami. Weźmy np. wyjazdy, na wakacje, wycieczki objazdowe etc. Co tak naprawdę wiemy o kraju do którego się wybieramy? Że jest zwykle ładna pogoda, szeroka plaża i czysta woda. Czy wiecie np. jak i kiedy powstało państwo Irak? Moja bezgraniczna ignorancja wyszła już na początku książki, ja nie widziałam. Zdałam sobie dzięki Normanowi Daviesowi sprawę z faktu, że owszem w prawdzie odwiedzając nowe państwa przygotowuję swoją wyprawę pod kątem, gdzie pojadę, co zobaczę oraz to co zobaczę w jaki sposób powstało, ale nie schodzę do źródeł i tu jest błąd, który zapewne nie tylko ja popełniam (co mnie absolutnie nie tłumaczy).
Już na początku zwrócił moją uwagę fakt, w jaki sposób autor - Walijczyk wypowiada się w krytyczny sposób o globalizacji Europy, a także narzucaniu europejskiego sposobu życia, o negatywnym wpływie kolonializmu. Pisze tak ciekawie, że trudno się oderwać, z drugiej zaś strony z należytym pietyzmem chce się dawkować w taki sposób wiedzę, którą nam pragnie przekazać, by jak najwięcej pozostało w głowie z faktów nam przekazanych.

Jestem pod ogromnym wrażeniem podróży poprzez Azerbejdżan, Zjednoczone Emiraty Arabskie. Indie, Malezję, Singapur, Mauritius, Tasmanię, Nową Zelandię, Tahiti i inne, a wszystkie te miejsca nie są przypadkowe. Chętni na przeczytanie tej nietuzinkowej pozycji, niech się szykują na 777 stron. 

Dziękuję Wydawnictwu Znak za udostępnienie mi książki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz