wtorek, 13 listopada 2018

Ostatni obraz Sary de Vos - Dominic Smith


Wiecie, że w XVII wieku w Holandii były kobiety artyści malarze? Zawsze mi się wydawało, że w tamtych czasach była to wyłącznie domena mężczyzn. Mimo, iż książka, którą pragnę Wam dziś zaproponować opowiada dzieje fikcyjnych postaci, w tym tytułowej Sary de Vos, opisy są tak sugestywne, że czytając chce się mieć choć wrażenie, że zdarzyło się to naprawdę.
Akcja powieści dzieje się na przestrzeni trzech okresów czasowych, w XVII i XX wieku oraz w czasach mniej więcej współczesnych. Niechronologicznie przeplatających się ze sobą. Losy Sary de Vos - pierwszej malarki przyjętej do amsterdamskiej Gildii Świętego Łukasza, Marty'ego de Groot - spadkobiercy starej holenderskiej fortuny oraz Ellie - historyczki sztuki, mieszkającej w Sydney.
Wszystko zaś kręci się wokół obrazu "Na skraju lasu".
To powieść nie tylko dla miłośników sztuki, choć Ci z pewnością docenią kunszt i przygotowanie merytoryczne autora. Nie znajdziecie tu szybkiej akcji. Wszystko będzie się toczyć w odpowiednio dobranym dla siebie czasie. Znajdziecie tu tajemnice skrywane na dnie ludzkich serc, pasje, miłość, dziwnie przeplatające się ze sobą losy oraz znakomite opisy sztuki malarskiej XVII wieku.
Wszystko to mnie urzekło, wyciszyło, uspokoiło. Pozwoliło odpocząć. 
Choć z reguły wolę książki z  nieco większą dynamiką, do "Ostatniego obrazu Sary de Vos" pewnie jeszcze kiedyś powrócę.
Patrząc po opisie na okładce mówiącym o autorze, to dziw bierze, że Dominic Smith Australijczyk z urodzenia i Teksańczyk z wyboru, mógł swą powieść tak subtelnie, a zarazem fachowo ująć w słowa.

Dziękuję Wydawnictwu Rebis za udostępnienie mi powieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz