niedziela, 16 maja 2021

Kukły - Maciej Siembieda

"Kukły" to już czwarta z części o prokuratorze Jakubie Kani, a piąta z książek Macieja Siembiedy, które udało mi się przeczytać. I jak zawsze pełne uznanie dla autora, za jego rzetelność i dbałość o czytelnika. Jest to mój ulubiony autor i jedynym minusem jest fakt, że wydaje jedynie jedną książkę w roku, a ja chciałabym wciąż więcej. Przyznam, że każdą ze stron celebruję, a kiedy zbliża się zakończenie ogarnia mnie smutek. I znów przyjdzie mi czekać długi rok na kolejny bestseller.
"Kukły" to fikcja oparta na prawdziwej historii. Maciej Siembieda jest mistrzem osadzania akcji swoich książek w wydarzeniach, które rozegrały się w tuż obok nas. I to jego ogromny atut. Prokurator Kania tym razem zajmuje się rozwiązaniem sprawy tajemniczego pożaru rezydencji rodziny Trauwitz, związanej z organizacją zwolenników Himmlera. Znajdziemy tu wątki okultystyczne, polowań na czarownice, oraz nawiązujące do korzeni rasy aryjskiej. Jakub Kania jest na początku swojej kariery prokuratorskiej, konkretnie w roku 1997, bada zaś sprawy od lat trzydziestych XX wieku. Poziom twórczości Macieja Siembiedy oceniam na bardzo wysoki, szczególnie zdając sobie sprawę z faktu, ile czasu musi poświęcać na zbadanie kolejnej historii. Mimo, że fikcja miesza się tu z prawdziwymi wydarzeniami, tak trudno połapać się, gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie. Tak bardzo chciałabym doczekać chwili, kiedy będę mogła wszystkie jego powieści raz jeszcze przeżyć, tym razem na ekranie kinowym. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji przeczytania książek Macieja Siembiedy, koniecznie to nadróbcie. A jest w czym wybierać: "444", "Wotum", "Miejsce i imię", "Gambit", no i oczywiście najnowsza "Kukły". 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz