niedziela, 16 czerwca 2019

Wyspa potępionych. Prawdziwa historia Wyspy Blackwell - Stacy Horn


Wiedziałam, że decydując się na przeczytanie "Wyspy Potępionych", narażona będę na poznanie prawdy, o której niejedna osoba wolałaby nie wiedzieć. Przyznam, że w ostatnich czasach, kiedy na światło dzienne wychodzą przeróżne drastyczne historie, słowo człowiek dla mnie nie brzmi już dumnie.
Pod koniec XIX wieku na Wyspie Blackwell powstaje szpital oraz przytułek dla chorych umysłowo, osób zniedołężniałych, sierot, przestępców oraz tych, którzy stali się niewygodni, choćby dla rodziny. Trafić na tę położoną na rzece East River niewielką wyspę w Nowym Jorku, można było w bardzo łatwy sposób. Szczególnie kobiety były narażone na wysłanie na tę mroczną wyspę. Wystarczyło komuś podpaść lub wypowiedzieć słowa, które mogłyby być uznane za objaw choroby psychicznej.
Warunki jakie tam panowały przekraczały ludzkie pojmowanie. Jako, że pracownicy, w tym lekarze i salowe byli kiepsko opłacani, trafiały tam osoby, które nie do końca mogły wykazać się odpowiednią kompetencją.
Z założenie miały być to budynki w których pacjenci mieli przebywać po jednej osobie w niewielkim pomieszczeniu. Niestety zarządzanie tymże miejscem oraz narastająca liczba pacjentów spowodowały, że panował tam wszechobecny tłok. Była ogromna umieralność. Na pacjentach przeprowadzano eksperymenty. Pacjenci byli głodni, ciągle niedożywieni. Problemem był również wieczny brak odzieży. Pomieszczenia były zimne i zabrzybione. Oszczędzano na wszystkim, również na wodzie. W wannie wypełnionej wodą kąpano nawet po kilkanaście osób. Nie trudno sobie wyobrazić, jak brudna była ta woda i do jakich chorób mogło to prowadzić.
Mimo skarg składanych przez co porządniejszych pracowników, władze miasta Nowy Jork nie reagowały. Prawdę ujawniła Nellie Bly - reporterka, która nie zważając na ogromne ryzyko, dała się zamknąć w szpitalu, aby opisać warunki panujące na wyspie. Jej relacja wstrząsnęła opinią publiczną.
Przeczytajcie koniecznie. Niejedna z osób pomyśli, że takie rzeczy już się nie dzieją w naszych czasach. I to jest najgorsze podejście z możliwych. Musimy być czujni, zawsze, by takie miejsce, jak Wyspa Blackwell pozostały wyłącznie przestrogą na przyszłość.

Dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova za książkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz