sobota, 19 marca 2016

"Były sobie świnki trzy" - Olga Rudnicka


Tym którym zdarzyło się zetknąć z twórczością Olgi Rudnickiej, do przeczytania kolejnej powieści namawiać nie trzeba. Pozostałych Czytelników zapraszam do przeczytania najnowszej pozycji Olgi Rudnickiej - "Były sobie świnki trzy". To książka dla tych, którzy pragną spędzić czas z tzw. "bananem" na ustach, czyli najzwyklejszym, a zarazem najzdrowszym dla organizmu - uśmiechem.

Trzy przyjaciółki - Jolka, Martusia i Kama są już w wieku, w którym więcej czasu spędza się na pracy nad swoim ciałem, niż na wypoczynku. Ich mężowie (mecenas, właściciel firmy doradztwa podatkowego oraz komornik) niespecjalnie jednak zwracają uwagę na "ciężką" pracę swych żon. Zamiast oddawać im swój jakże cenny wolny czas, wolą zabawiać się z młodszymi, zgrabniejszymi, niekoniecznie bardziej inteligentnymi, było nie było obcymi kobietami. Jolka, Martusia i Kama popełniły ogromny błąd przed zawarciem związków małżeńskich, mianowicie podpisały intercyzę przedmałżeńską. Nie mogą sobie pozwolić na rozwód, by wyplątać się z nieudanych związków. Wpadają na super pomysł ... pozbycia się na zawsze swoich małżonków, a po ich śmierci korzystania do woli z ich kont bankowych. Jak zorganizować taki plan, kiedy co rusz pojawiają się nowe okoliczności? 

Przezabawna historia, kryminał na wesoło, komedia omyłek, akcja, zabawne postaci, perypetie z przymrużeniem oka. Przede wszystkim jednak to historia o kobiecej przyjaźni. Tego typu książki są znakomitą odskocznią od życia codziennego. Na 10 możliwych punktów daję 15, dodatkowe pięć za mój poprawiony nastrój :).

Dziękuję Wydawnictwu Pruszyński i S-ka za udostępnienie mi książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz